Arbuz, Mrówka i blog – magiczny czas

Tylko winni się tłumaczą. A ja jestem winna rzadkiego umieszczania notek na blogu, zatem będę się teraz tłumaczyć. Otóż wszystkiemu winien jest… arbuz.

arbuz

Mam na myśli ten powiększający się coraz bardziej arbuz, którego z coraz większym trudem od kilku miesięcy noszę przed sobą. Wyłączył mi niestety opcję jednoczesnego siedzenia i korzystania z komputera (za krótkie ręce). Pisać mogę tylko leżąc, a więc stukając leniwie jednym palcem w klawisze. Mało wydajne i szybko irytujące, zapewniam. Szczególnie przy używaniu ą, ponieważ a znajduje się najdalej od prawego alta jak to możliwe. W każdym razie jest to odległość przekraczająca rozstaw mojego kciuka i palca wskazującego.
Zawartość arbuza (pseudonim „Mrówka”) oraz jego współtwórca (popularnie zwany Tatusiem) zgodnie i kategorycznie protestują przeciwko stawianiu komputera na arbuzie. Dziwne. I na nic zdają się tłumaczenia, że już dawno nic nie publikowałam, że chcę pisać, że wyblakną mi kratki na blogu. A gotowych notek mam sporo w zeszycie (arbuz nie protestuje przeciwko używaniu długopisu na leżąco), czekają tylko na przepisanie.
Operacja wyciągania Mrówki z arbuza zaplanowana na za dwa tygodnie prawdopodobnie nie pomoże w tej kwestii za bardzo, ponieważ pozycja siedząca stanie mi się niedostępna ze zgoła innego powodu. Wtedy osobiście zacznę protestować przeciwko stawianiu mi czegokolwiek na brzuchu i będzie to protest równie kategoryczny co wspomnianej wyżej dwójki. Znów pozostanie miarowe stukanie jednym palcem…

Zatem jeśli ktoś ma jakiś pomysł na w miarę szybki, tani i mało skomplikowany sposób przenoszenia bazgrołów z zeszytu w kratkę na bloga o takiej nazwie – czekam na porady! Arbuz też czeka, chichocząc szatańsko. Od razu mówię, że odpada opcja „mowa na pismo”, bo takie coś robi tyle błędów, że więcej zajmie mi ich poprawianie, niż bezbłędne pisanie jednym palcem.
Sprawdzająca się do tej pory w takich celach aplikacja Mężczyzna.exe niestety uległa awarii. Wygrywa wesołą melodyjkę ze słowami „Wersji demo dawno nie mo, tera jestem ja!” i odmawia współpracy. Co zrobisz, jak nic nie zrobisz.

Tak wiem. Nie należy się tłumaczyć z tego, że się nie pisze na blogu. Twój blog Twoje zasady. Problem w tym, że to mnie jest źle z tym, że nic nie piszę, bo naprawdę lubię tę swoją część internetowego wszechświata. Zatem tłumaczę.

Tak czy inaczej pozdrawiamy ciepło i prosimy o jeszcze nieco cierpliwości. 🙂