Piosenki świąteczne cz. 1 – anglojęzyczne

W zeszłym roku pisałam Wam o listopadowych choinkach, bombkach i reklamach świątecznych. Na całą tę atmosferę, o której wspominałam w tamtym wpisie, składa się oczywiście również muzyka, którą słyszymy choćby w rzeczonych supermarketach. Czyli piosenki świąteczne. Ja osobiście dobrowolnie słucham ich już od pewnego czasu, ale z wpisem dla Was poczekałam aż do grudnia. Tak w ramach poprawności politycznej. I w tym roku wiem, że (uf!) nie ja jedna zachwycam się tym rodzajem muzyki długo przed 24 grudnia! Nie jestem jedyną nienormalną, tak tak tak (dzięki Alex!)!

Czytaj dalej

„Włam się do mózgu” R. Kotarski – recenzja

Miałam w tym roku już nie wydawać pieniędzy na książki. Tyle ich czeka do przeczytania na moich półkach! Ale ta, z którą dziś do Was przychodzę, jest tak niezwykła, że musiałam ją mieć. Przedstawiam Wam najnowsze dziecko Radka Kotarskiego – „Włam się do mózgu”.

Czytaj dalej

Znalezione w internecie – ulubione kanały na YouTube

Słyszałam wielokrotnie, że jeśli nie ma się konta na Twarzoksiążce, to się nie istnieje. Blog niniejszy oczywiście swoje konto ma (serdecznie tam zapraszam), ale znam takich, którzy fizycznie istnieją, a od Fejsika stronią. Znam. Niewiarygodne, a jednak. Nie znam natomiast nikogo, kto nie korzystałby z YouTube, aby co najmniej oglądać ogólnie dostępne filmy. Znakomita większość moich znajomych dodatkowo ma swoje konto i subskrybuje ulubionych autorów, aby być na bieżąco z tym, co udostępniają. Dlatego dziś chciałam podzielić się z Wami moimi ulubionymi kanałami. Pokazać i polecić te, które śledzę aktualnie.

Czytaj dalej

Book tag – czyli co i jak czytam

Dawno temu, kiedy tsunami adrenaliny po założeniu własnego bloga powiodło mnie na fale internetu w poszukiwaniu inspiracji, odkryłam coś takiego jak tagi. I zakochałam się. Dlatego wybaczcie, ale przed Wami pierwszy z nich.

Czytaj dalej

Magia Świąt Bożego Narodzenia… w listopadzie

Pierwszą reklamę bożonarodzeniową w tym roku (magia świąt z Nutellą) zobaczyłam dokładnie 3 listopada. Chwilę później na Facebooku pojawił się wpis znajomej, że ona też już widziała, ale inną. I że jest w szoku. Jeszcze tego samego dnia kolejny znajomy udostępnił obrazek z następującymi słowami „Proszę w imieniu wszystkich Polaków wszelkie markety, firmy itp. o to, żeby wstrzymały się z reklamami świątecznymi chociaż do grudnia. Widząc reklamy na początku listopada cała świąteczna atmosfera przemija i znowu kolejne święta są do d*py. Udostępnij jeżeli popierasz tę prośbę.”. Pomijając już (moje ulubione) niewłaściwe użycie imiesłowu przysłówkowego (widząc reklamy atmosfera przemija) bardzo proszę o nie wyrażanie żadnych próśb w moim imieniu. A już na pewno nie takich, z którymi się nie zgadzam.

Czytaj dalej

Pocztówki z całego świata – Postcrossing

Dawno dawno temu, jak chyba większość nastolatków, zbierałam pocztówki. Pardon, kolekcjonowałam pocztówki (kolekcjonowałam też, a nie zbierałam, puszki po piwie, to już większa różnica prawda?). Oczywiście zaczęłam od przekopania zasobów rodzinnych (przy okazji odkrywając parę familijnych smaczków w napisach z tyłu) zaopatrując się głównie w pocztówki świąteczne oraz imieninowe (tak tak moi drodzy, były kiedyś archaiczne czasy, kiedy życzenia imieninowe składało się drogą pocztową). Ale jako prawdziwemu kolekcjonerowi nie mogło mi to wystarczyć. Chciałam pocztówek adresowanych do mnie, najlepiej z całego świata. A skąd takie brać będąc ubogą w kieszonkowe uczennicą podstawówki? Dużych możliwości nie miałam, zatem hobby szlag trafił.
Aż nie tak dawno (w zeszłym roku) trafiłam u Partyzantki na notkę o pocztówkach, a w zasadzie o międzynarodowym ruchu wymiany pozdrowień na kartkach pocztowych. I tak odnalazł mnie Postcrossing.

Czytaj dalej

Poszukiwanie przodków, czyli strata czasu

Wróciłam w zeszłą niedzielę z wyjazdu na Mazury. To rodzinne strony mojego taty i to właśnie z nim pojechałam. Nie była to jednak zwykła wizyta u babci, ponieważ (między innymi) mieliśmy do spełnienia misję. Otóż jadąc w piątek w stronę miasta docelowego, planowaliśmy zatrzymać się w pełnej małej mieścinie, Z. Mieliśmy w ten sposób postawić kolejne kroki na drodze do odnalezienia naszych przodków. Okazuje się jednak, że całe to szukanie jest bezsensowną stratą czasu i w ogóle nie powinniśmy go nawet zaczynać.

Czytaj dalej

Wazz up? Wazznet! Przez ludzi, dla ludzi.

W ostatnim wpisie (który był bardzo dawno temu, wiem) użyłam słów „z moją cudowną ekipą na wazznetowym teamspeak’u”. Niektórzy z Was pewnie nie wiedzieli cóż to takiego, zarówno teamspeak jak i ten cały Wazznet. A zatem czas na przybliżenie Wam miejsca, z którym swego czasu związałam moje losy. Czytaj dalej