Urodziny i rokroczne przemyślenia

Właśnie skończyłam… Cóż, według Marii Czubaszek „Każda kobieta powinna w pewnym wieku ustalić, ile ma lat i już się tego trzymać”. Chyba jeszcze nie dotarłam do tego wieku, bo nadal nie zdecydowałam się przy jakiej liczbie lat obstawać. Ile by ich jednak nie było, to każdy 21 października nastraja mnie nieco refleksyjnie. Raz żwawiej, raz wolniej, ale zawsze zdarza mi się pomyśleć „Dziś moje urodziny. Co było rok temu? Co będzie za rok?”. I dziś takimi przemyśleniami się z Wami podzielę.

urodziny

Czy rok temu spodziewałam się, że będę tu, gdzie jestem?
I tak i nie.
Rok temu już miałam córeczkę, miała wtedy 2 miesiące. Nie wiedziałam jeszcze, że ma tak silną alergię, że będzie tyle problemów z jej zdrowiem (wczoraj np. znów wróciłyśmy ze szpitala i dlatego ta notka jest opóźniona o tydzień). Czy sądziłam, że będę na diecie bezmlecznej, bezglutenowej, bezjajecznej i bez bez wielu rzeczy, na które uczulona jest moja córka? Absolutnie tego nie podejrzewałam. Z drugiej strony, zeszły październik to był taki czas, kiedy bardzo silnie walczyłam o karmienie piersią. Czy wtedy sądziłam, że mi się uda? Nie wiedziałam. Bałam się, że mimo mojej determinacji mogę po prostu nie dać rady. Karmię do tej pory, więc chyba jednak dałam. Ogólnie nie sądziłam, że tak ciężko będzie czasami. Z drugiej strony, nie sądziłam też, że z innymi sprawami będzie tak łatwo, bo nam udają się rzeczy, które pozostałym rodzicom spędzają sen z powiek.
Rok temu spodziewałam się, że portal, który pomagałam (w bardzo niewielkim stopniu, ale jednak) tworzyć, długo jeszcze będzie istniał. Niestety, został niedawno zamknięty. Nie zdążyłam na niego wrócić po urodzeniu dziecka. Bardzo żałuję, ale takie jest życie. Na szczęście najważniejsze kontakty są.
Rok temu nie wiedziałam, że pójdę na urlop wychowawczy i że będę siedziała w domu z córką najpewniej kolejne 3 lata. To była jedna z opcji, ale zupełnie nie wiedziałam jak rozwiążemy tę sytuację. Teraz już wiem.
Rok temu wiedziałam, że zaniedbam na trochę bloga, ale nie sądziłam, że aż na tak długi czas. Jak widać, bardzo usilnie staram się wrócić do regularności. Czy sądziłam, że napiszę notkę, która uzyska prawie 1000 wejść jednego dnia, w momencie, w którym się pojawiła? Nie, tego nie podejrzewałam nawet w najśmielszych snach! Dziękuję Wam bardzo!
Rok temu miałam nadzieję, że będę miała chociaż trochę czasu, żeby wrócić do swoich pasji, konkretnie do malowania figurek (o czym jeszcze będę pisać), do kolorowania (o czym też jeszcze będę pisać) oraz do rękodzieła (nie zgadniecie, ale o tym też będę pisać!). Niestety farbki i figurki leżą odłogiem, kredki i kolorowanki leżą odłogiem, koraliki i inne cuda też leżą i kwiczą. Ale za to, jeśli chodzi o moje zainteresowania, rozpoczęłam naukę języka hiszpańskiego! Miałam nadzieję, że uda się troszkę wcześniej, jednak aktywnie uczę się dopiero dwa tygodnie (w tym 11 dni naprawdę intensywnie). Wystartowałam więc nieco później, niż planowałam, ale nadal bardzo się z tego cieszę! Co więcej okazało się, że sprawia mi to ogromną przyjemność i idzie całkiem łatwo. Być może ma to coś wspólnego z książką, którą przeczytałam niedawno (taki wiecie, product placement).
Rok temu sądziłam, że na rozpoczęcie kursu prawa jazdy jeszcze będę musiała poczekać. A tu zaskoczenie – część teoretyczna już za mną!
I na koniec – rok temu nie sądziłam, że odzyskam kilogramy, które straciłam w ciąży (tak, są tacy, którzy w ciąży chudną). Wydawało mi się też, że pod koniec tego roku będziemy mieli troszkę inną sytuację finansową niż mamy. No cóż nadeszły chude lata.

No dobrze, ale cofnijmy się w czasie dużo dalej.

Czy 10 lat temu spodziewałam się, że będzie tak, jak jest?
Odpowiedź brzmi podobnie jak poprzednio – i tak i nie.
Po pierwsze primo myślałam, że dzieci będę miała w tej chwili trochę więcej, ale na pierwsze bardzo długo czekaliśmy. Po drugie primo w moim życiu pojawili się ludzie, których obecności w nim oczywiście w ogóle nie planowałam, ale teraz dziękuję Górze, że są. Z drugiej strony z tegoż życia zniknęli ci, co do których myślałam, że będą w nim na zawsze. Niestety tak się nie stało. Nie wszystkich znajomości, które straciłam, żałuję. O niektórych myślę, że tak po prostu musiało być. Po trzecie primo wydawało mi się, że moja sytuacja zawodowa będzie trochę inna. Mam na myśli to, że spodziewałam się innego stanowiska. W międzyczasie je otrzymałam, ale ostatecznie jestem tu, gdzie jestem. I na dzień dzisiejszy to zdecydowanie najlepszy wybór, nie chciałabym tego zmieniać. I ostatnie primo – absolutnie nie sądziłam, że znów będę miała bloga!

A co z przyszłością?

Jak wyobrażam sobie swoje życie za rok?
Mam nadzieję, że za rok zdrowie mojej córki będzie na tyle wyprostowane, że będziemy mogli myśleć o kolejnym dziecku. Właściwie, jak widać, myśleć to ja już myślę, ale bardzo bym chciała, żeby te plany zacząć wprowadzać w życie. Dosłownie w życie.
Mam nadzieję, że przez ten rok nie znikną mi żadni przyjaciele i znajomi, ponieważ (cały czas z tego samego powodu, czyli z córki) zaniedbałam wszystkie moje znajomości. Zostali najwytrwalsi i będę im za to wdzięczna do końca życia. Miałabym ochotę odnowić zarówno zwyczaj naszych planszowych sobót, jak i zwykłych spotkań przyjacielskich. Tak samo chciałabym powrócić do moich częstych kontaktów z ludźmi ze świata wirtualnego. Nie wykluczam też nowych znajomych!
Mam nadzieję, że za rok będę mogła się rozliczyć z tego co, właśnie czytacie, w kolejnym wpisie, że blog będzie się rozwijał, regularnie zdobywał nowych czytelników, że pewne zmiany, które planuję w tu wprowadzić, a których po prostu fizycznie nie mam kiedy dokonać, będą już na stałe gościły na łamach niniejszego zeszytu.
Mam nadzieję, że za rok będę już mogła pochwalić się swoimi wytworami związanymi z rękodziełem, czyli z miniaturkami, kolorowankami i innymi tego typu działaniami. Chciałabym znaleźć na to czas. Mam też nadzieję, że w przyszłym roku będę mogła się szczycić więcej niż podstawową znajomością języka hiszpańskiego. Trzymajcie za to kciuki! Trzymajcie je też za prawo jazdy – za rok chciałabym mieć ten dokument już w portfelu!
Mam nadzieję, że przez ten rok znów zacznę regularnie się odżywiać (co uniemożliwia mi w tej chwili niestety dieta eliminacyjna) i będę mogła wrócić do tych zdrowszych nowych nawyków żywieniowych i w związku z tym ponownie liczby na wadze zaczną się zmniejszać.
Mam nadzieję, że za rok nie będziemy mieli kolejnych chudych lat, tylko mimo wszystko nasza sytuacja się poprawi. Mam również nadzieję, że dzięki temu za rok będę mogła po raz kolejny wspominać urlop nad morzem.

Dobrze, a za 10 lat? Jak widzę swoje życie za 10 lat?
Sprawa najważniejsza – mam nadzieję, że do tego czasu zrealizuję wszystkie swoje cele prokreacyjne, to znaczy jeszcze dwoje dzieci. Nie interesuje mnie ich przyszła płeć (chociaż po cichutku liczę na jeszcze chłopca i dziewczynkę, ale to tak naprawdę cichutko), bo (choć zabrzmi to banalnie), po prostu bardzo bym chciała, żeby wszystkie były zdrowe.
Mam nadzieję, że mój związek będzie silny po tym czasie, chociaż po szybkich obliczeniach wychodzi mi, że razem będziemy wtedy 22 lata!
Mam nadzieję, że przez te 10 lat nikogo nie stracę do swojego życia – nikogo kto jest dla mnie ważny lub przez ten czas ważny się stanie.
Mam nadzieję, że do tego czasu będę mogła wrócić do swojej pracy zawodowej, za którą ogromnie tęsknię. Za wszystkimi służbowymi dzieciakami, za koleżankami i za zajęciami, które uwielbiam prowadzić. Nawet teraz, kiedy przyjdzie mi na nie jakiś pomysł, zapisuję go sobie z tęsknotą.
Mam nadzieję, że nadal będę miała bloga. Bardzo go lubię i dobrze by było, żeby przez ten czas prężnie się rozwijał. Chociaż mogłoby być co najmniej dwóch lajkujących na fanpejdżu więcej. Do czego serdecznie zapraszam!
Mam nadzieję, że będę również miała pełną galerię zdjęć związanych z rękodziełem. Z każdym jego przejawem, który mnie interesuje. I oczywiście mam nadzieję, że do tego czasu po hiszpańsku będę mówiła tak samo (albo nawet bardziej) biegle jak po angielsku w tej chwili. A być może, kto wie, zacznę naukę kolejnego języka, chociaż nie mam pojęcia jaki to mógłby być (Wredotku? Co planujemy poznawać za 10 lat?).
I tak na koniec – mam nadzieję, że w tym czasie zdążymy już dorobić się mojego wymarzonego domu. Taki niewielki domek z ogródkiem to jest jedno z moich wielkich marzeń. Chciałabym, aby 10 lat wystarczyło, żeby w nim zamieszkać.

Te i inne myśli przepływają przez moją ciemnowłosą główkę w każde urodziny. Zasadnicza treść się nie zmienia, tak jak nie zmienia się kolejność głównych priorytetów – rodzina, przyjaźń, ukochana praca, hobby. Wiele rzeczy z mojej listy oczekiwań i marzeń znika, jeszcze więcej się pojawia, duża część ewoluuje. Uważam jednak, że warto marzyć, warto oczekiwać od życia wiele, bo nawet jak spełni się tylko trochę, to i tak wyjdziemy na plus.

A Wy? O czym myślicie w swoje urodziny?