„Zoo…” Katarzyna Groniec – recenzja

Po pierwsze wybaczcie, że nie było mnie tak długo. Natłok obowiązków niestety. Ale już wracam do rzetelnego pisania.
Cóż zatem dziś? Recenzja. Dzięki uprzejmości „SMILE PR” miałam okazję przesłuchać nową płytę Katarzyny Groniec pt. „Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej”. Jak oceniam jej zawartość?

zoo

Zacznę może od najważniejszego – przybliżę Wam te dwie kobiety, które jakby razem stworzyły tę płytę.

Kim była Agnieszka Osiecka, to w zasadzie każdy wiedzieć powinien, ponieważ miała ogromny wpływ na polską scenę muzyczną. Była pisarką i poetką, znaną głównie jako autorka tekstów piosenek. Bywała tez w swoim życiu reżyserem teatralnym i dziennikarką.
Spod jej pióra wyszły teksty takich hitów jak „Deszcze niespokojne (ballada o pancernych)”, „Małgośka”, „Najpiękniejsza”, „Nie spoczniemy”, „Niech żyje bal”, „Polska Madonna”, „W żółtych płomieniach liści” czy „Zielono mi”. Piosenki jej autorstwa pojawiały się również na ścieżkach dźwiękowych takich filmów czy seriali jak „Noce i Dnie”, „Jan Serce”, „Fuks”, „Hallo Szpicbródka” czy „Czterej pancerni i pies”.
Utwory z jej tekstami wyśpiewywali miedzy innymi Maryla Rodowicz, Skaldowie, Czerwone Gitary, Violetta Villas, Edyta Geppert, Seweryn Krajewski i wielu innych. Z młodszego pokolenia zajmowali się tym Katarzyna Nosowska, Edyta Górniak czy Ania Dąbrowska. Do tych artystów dołączyła już dawno Katarzyna Groniec. Jednak teraz powstała z tego płyta.

A kim jest ta artystka?
Katarzyna Groniec debiutowała na Festiwalu Młodych Talentów w Poznaniu, gdzie w 1988 roku zdobyła główną nagrodę. Następnie otrzymała pierwszoplanową rolę w musicalu „Metro”, czym rozpoczęła swój związek z teatrem Buffo. Od 2000 roku wydaje płyty, jednak sama mówi, że dopiero „Przypadki” z 2008 roku wydała jako świadoma artystka.

„Zoo…” to jej równo dziesiąta płyta. Sięgałam po nią z mieszanymi uczuciami. Jako wielbicielka większości tekstów Agnieszki Osieckiej oraz ich pierwotnych wykonań nie lubię, gdy mi się je zmienia, śpiewa na nowo, a czasami, rzekłabym, profanuje. W końcu pisane były dla konkretnych artystów, więc czemu ktoś nowy, zupełnie innego rodzaju wykonawca, będzie to śpiewał? Dlatego też pełna obaw zaczęłam słuchać płyty.

Ogólnie mówiąc myślałam, że będzie gorzej. A jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Katarzyna Groniec faktycznie zmienia piosenki, które słyszałam wcześniej, wywraca je na drugą stronę, całkowicie od początku interpretuje tekst, nadaje mu nowe znaczenia. Ale co najważniejsze – zdecydowanie ich nie psuje.
Jej głos oraz cudowna dykcja sprawiają, że bardzo dobrze słucha się całej płyty. Nadaje się ona zarówno na spacer z muzyką w słuchawkach, na zagłuszanie współtowarzyszy niedoli w autobusach (koniecznie również w słuchawkach), na brzęczenie w tle podczas mnóstwa domowych czynności czy też zajmowania się swoim hobby (u mnie akurat fantastycznie sprawdziła się przy malowaniu miniaturek), jak i na słuchanie bardzo głębokie, nastawione konkretnie na muzykę. Większość piosenek nie jest za szybka, więc daje uczucie zrelaksowania, spokoju i (paradoksalnie) wyciszenia. Uspokaja, kiedy jestem podenerwowana, na przykład po pracy.

Szczególnie przypadła mi do gustu piosenka „Króliczek”, którą oryginalnie wykonywali Skaldowie. Ich wersja jest szybka, dynamiczna, żwawa. Wersja Groniec zahacza bardziej o poezję śpiewaną. Sprawia to, że utwór odkrywa przede mną całą gamę nowych znaczeń. Przestaje chodzić o gonienie, wyścigi, bieg. Zaczynam metaforycznie patrzeć na znaczenie słów, zwrotów, całego przekazu. A przede wszystkim, jak cała płyta, piosenka bardzo mnie relaksuje. Wracałam i wracać będę do niej wielokrotnie.

Generalnie cały krążek polecam. Szczególnie, kiedy chciałby ktoś spojrzeć na znane sobie piosenki w zupełnie innej aranżacji, momentami bardzo zaskakującej. Dobrym przykładem jest kolaż „Życie ptasie”, piosenka na podstawie takich utworów jak „Piosenka o życiu ptasim”, „Nie ma jak pompa”, „Małgośka”, „Wariatka tańczy”, „Sing, sing”. Przyjemnie było odkryć znane słowa czy urywki melodii tam, gdzie się ich nie spodziewałam.
I to chyba podsumowanie płyty – przyjemne odkrywanie na nowo zarówno Agnieszki Osieckiej jak i Katarzyny Groniec.

Ogólna ocena mocna:
„Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej”: 7/10

Jedno, czego jak sądzę nie polubię, to „Uciekaj moje serce”. Wykonanie Seweryna Krajewskiego pozostaje jednak bezkonkurencyjne.